Podczas insurekcji kościuszkowskiej na początku lipca 1794 r. wojska rosyjsko-pruskie Fryderyka Wilhelma II liczące łącznie ok. 40000 żołnierzy, wspartych 190 armatami, podeszły pod Warszawę. Słabo wzmocnionej fortyfikacjami polowymi stolicy Polski broniło 36000 żołnierzy, 15500 milicjantów ze 140 działami. Walki rozpoczęły się na przedpolu miasta. Uderzeniami takimi jak te z 18, 20 i 24 lipca nieprzyjaciele pragnęli zmylić główny kierunek ataku. Pierwszy ważniejsze uderzenie miało miejsce 27 lipca. Wówczas to Prusakom udało się zdobyć i utrzymać redutę wolską. Jednak generalny szturm nastąpił dopiero miesiąc później, 26 sierpnia. Ponieważ miesięczne walki na zachodnich przedmieściach Warszawy doprowadziły do skoncentrowania się tam wojsk powstańczych, dowództwo pruskie zdecydowało się uderzyć na miasto na mniej strzeżonym odcinku północnym, bronionym przez dywizję ks. Józefa Poniatowskiego. Siły pruskie, podzielone na dwie kolumny pod komendą gen. mjr. Friedricha Götza i gen. mjr. Karla Pollitza, uderzyły przed świtem na umocnienia powstańcze na Szwedzkich Górach, Wawrzyszewie i Parysowie. Kolumna południowa, dowodzona przez gen. Pollitza, wdała się w ciężką walkę na Parysowie i została początkowo odparta, a jeden z regimentów pruskich stracił w walce sztandar. Jednak północnej kolumnie, złożonej z 3 batalionów regimentu Hollwede pod komendą gen. Götza, udało się zaskoczyć obrońców Szwedzkich Gór. 2000 żołnierzy pruskich niepostrzeżenie podeszło pod polskie umocnienia i w krótkiej walce z 800 obrońcami szybko zdobyli polskie reduty. Niedługo potem zaś korzystając z łatwego sukcesu wojska nieprzyjacielskie zajęły Wawrzyszew. Książę Józef Poniatowski, dowodzący na tym odcinku obrony, próbował bezskutecznie odbić utracone pozycje, ale wpadł w wir walki, podczas której został ranny i stracił możliwość koordynacji działaniami swojej dywizji. Wstrząśnięty niepowodzeniem ks. Józef zdał dowództwo odcinka gen. mjr. Janowi Henrykowi Dąbrowskiemu. W ślad ze zdobyciem Wawrzyszewa, Prusacy gen. Pollitza ponowili atak na Parysów, który został tym razem zajęty niemal bez walki. Tam jednak Prusacy się nie utrzymali, gdyż ponieśli ciężkie straty w ogniu powstańczej artylerii z baterii na Skalszczyźnie. Również żołnierze gen. Götza zostali odparci od Powązek, a generalny szturm mimo pewnych zdobyczy terenowych został powstrzymany. Ponowne uderzenie Prusaków na Warszawę, jakie nastąpiło 2 dni później skończyło się kompletną porażką i utratą wcześniej zajmowanych stanowisk. Warszawa zaś utrzymała się jako ośrodek powstańczy do listopada 1794 r.