16 października 1813 r. rozpoczęła się czterodniowa bitwa pod Lipskiem zwana „Bitwą Narodów”. Po klęsce Wielkiej Armii podczas inwazji na Rosję w 1812 r. Rosjanie ścigając Francuzów, wkroczyli na tereny Księstwa Warszawskiego i część ziem niemieckich. Wkrótce przeciw Napoleonowi wystąpiły Prusy, a latem 1813 r. Austriacy i Szwedzi, zawiązując VI koalicję antynapoleońską. Po starciach na terenie Saksonii, Łużyc i Brandenburgii doszło do decydującej bitwy pod Lipskiem. Z jednej strony stanęło 190 tys. żołnierzy Wielkiej Armii, których przeciwnikami było 350 tys. żołnierzy koalicji (Rosjanie, Austriacy, Prusacy, Szwedzi, Brytyjczycy), mający ponad dwukrotną przewagą w liczbie dział. Francuzów wspierały oddziały polskie zgrupowane w kilku niezależnie działających formacjach, łącznie ok. 18 tys. bagnetów i szabel. Początkowo Napoleon planował zniszczyć kolejno nadchodzące na pole bitwy armie sprzymierzonych. Jednak już pierwszego dnia na oddziały Wielkiej Armii uderzyły jednocześnie od południa armia austriacka-rosyjska feldmarsz. Schwarzenberga, a od północy armia pruska gen. Blüchera. Oddziały polskie chroniły skraje skrzydeł Wielkiej Armii pod Lipskiem. Na północy oddziały Blüchera powstrzymywała obok Francuzów dywizja gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Na południu nieprzyjacielowi stawili czoło żołnierze pod komendą ks. Józefa, wsparci przez Sasów i Francuzów. Z nastaniem dnia rozgorzała ciężka bitwa. Początkowo Prusacy z korpusu gen. Kleista uderzyli na wioski Markkleeberg i Wachau. Mniej liczni Polacy zatrzymali ich silnym ogniem karabinowym. Jednak, gdy nieprzyjaciela wsparło 8 batalionów rosyjskich, Polacy po krwawych walkach musieli się cofnąć. Sukces nieprzyjaciela na północy zmusił gen. Sokolnickiego do przeprowadzenia szarży na oddziały Schwarzenberga. Uderzenie doprowadziło do odwrotu nieprzyjacielskiej artylerii i rozbicia czworoboku piechoty austriackiej. Odparto również, po ciężkiej walce, kontruderzenie jazdy rosyjskiej. W tym samym czasie, na wschód od pozycji zajmowanych przez Polaków, koło Liebertwolkwitz, do szarży ruszyło 12 tys. kawalerzystów, by przełamać front austriacko-rosyjskiej kawalerii. Udało się jedynie zepchnąć koalicjantów, ale ich nie rozbito. I w tej walce wzięli udział Polacy. Tymczasem austriacki gen. hr. Merveldt, by uderzyć na tyły Wielkiej Armii, rozpoczął przeprawę przez Pleissę. Jako pierwsi przeprawili się kirasjerzy gen. Nostiza, którzy po bardzo krwawych walkach i ogromnych stratach odparli, kontratakujące, zmęczone polskie oddziały. Poważniejszej porażce zapobiegło skierowanie przez Napoleona na ten odcinek świeżych sił. Kontratak Francuzów i Polaków z gwardii cesarskiej doprowadził do ostatecznego odparcia nieprzyjaciela i wzięcia do niewoli gen. Merveldta. Jednocześnie od wczesnego popołudnia żołnierze gen. Dąbrowskiego (ok. 3,8 tys. szabel i bagnetów), bronili miejscowości Wiederitzsch (na północ od Lipska) przed nacierającymi Prusakami i Rosjanami. Mimo otrzymanych posiłków, Polacy miarowo, kosztem krwawych start, tracąc niemal połowę stanu, cofali się na południe. Niezwykłe męstwo Polaków, okupione ciężkimi startami, docenił Napoleon, nagradzając rannego ks. Józefa francuską buławą marszałkowską. W drugi dzień bitwy, 17 października, większość sił obu stron nie toczyła walk, poza północnym odcinkiem obrony, gdzie żołnierze Dąbrowskiego pod wioską Gohlis starli się z nieprzyjacielem. Pokonanie przez oddziały prusko-rosyjskie francuskich kirasjerów i piechoty, zmusiło ponownie do odwrotu Polaków na bezpośrednie przedpole miasta. Decydującym dla losów batalii okazał się 18 października – trzeci dzień starcia. Po otrzymaniu posiłków sprzymierzeni mieli dwukrotną przewagą nad Wielką Armią. W związku z tym Napoleon wycofał swoją armię bliżej Lipska, ustawiając ją w wielkim półkolu dookoła miasta. Sprzymierzeni już ok. 8.00 zaatakowali od południa, ale mimo przewagi 40 tys. Rosjan i Austriaków przeciw 25 tys. Francuzów i Polaków nieprzyjaciel został odparty. Ok. godz. 10.00 po przegrupowaniu i otrzymaniu wsparcia nieprzyjaciel mając niemal trzykrotną przewagę zaatakował ponownie. Uderzenie to przesądziło o wyparciu oddziałów cesarskich z przedmieść Lipska. Najkrwawsze walki toczyły się nieco dalej na wschód, wokół miejscowości Probstheida. Miejscowość ta przechodziła z rąk do rąk, a w tych walkach wzięli udział Polacy, m.in.: 8. Pułk Szwoleżerów-Lansjerów płk. Łubieńskiego oraz słynny Pułk Szwoleżerów Gwardii gen. Krasińskiego. Opór kontynuowały także zdziesiątkowane oddziały Dąbrowskiego. Wsparte przez niewiele liczniejszych Francuzów, broniły one północnych przedmieść Lipska przed rosyjskim korpusem gen. Sackena. Sytuację Polaków i Francuzów pogarszał niedostatek amunicji. Załamującą się obronę, w ostatniej chwili wsparli Francuzi z dywizji gwardii gen. Pacthoda, którzy wespół z Polakami przeprowadzili skuteczny kontratak, odpierając przeważające siły Rosjan. Mimo mężnego oporu w nocy z 18 na 19 października, Napoleon zarządził odwrót wobec rosnącej przewagi nieprzyjaciela, braku amunicji i zdrady Sasów. Do osłony odwrotu wyznaczono siły gen. Dąbrowskiego, korpus księcia Poniatowskiego, wsparte siłami marsz. Macdonalda. Spośród polskich oddziałów jako pierwsza wycofała się kawaleria gen. Sokolnickiego; pozostałe siły miały bronić miasta aż do nadejścia rozkazu o ewakuacji. Sprzymierzeni rozpoczęli szturm na Lipsk ok. godz. 8.00. Od północy uderzyli Prusacy i Rosjanie pod wodzą gen. Blüchera. Mimo mężnego oporu po zaciętym boju Rosjanie zdobyli cześć fortyfikacji, ale dalszy ruch nieprzyjaciela został powstrzymany. Rosjanom udało się wejść do miasta dopiero po ściągnięciu kolejnych posiłków. W tym czasie walki trwały także na wschodnich i południowych rubieżach Lipska. Książę Józef miał do dyspozycji zaledwie ok. 2 tys. żołnierzy. Na prowizorycznie przygotowanych w nocy pozycjach Polacy stawili zacięty opór, złamany dopiero po dwugodzinnej walce. Po utracie przedmieść zacięta walka rozgorzała w samym Lipsku. Zaminowane mosty na Elsterze zostały wysadzone zbyt wcześnie, zanim ewakuowano straż tylną, w ten sposób 15 tys. Francuzów i Polaków ze 150 działami zostało odciętych od swoich towarzyszy na lewym brzegu Elstery. Ostatnim punktem zorganizowanego oporu były bulwary nad Pleissą, gdzie kilkukrotnie już ranny ks. Poniatowski starał się opóźnić postępy nieprzyjaciela. W południe opór stawiały tylko nieliczne grupki żołnierzy polskich i francuskich, z którymi do ostatka był naczelny wódz armii Księstwa Warszawskiego. Ostatecznie, widząc, że wszelki opór został już złamany, rzucił się w nurty Pleissy, którą ciężko ranny z ledwością przebył. Nie udało mu się jednak przeprawić już przez Elsterę. Współcześnie uważa się, że ks. Poniatowski utonął w nurtach wezbranej rzeki, są też jednak opinie że został śmiertelnie postrzelony przez Francuzów lub jednego z żołnierzy koalicjantów. Wieść o śmierci księcia Józefa wywołała przygnębienie nie tylko ocalałych rozbitków polskiej armii, ale również w dowództwie francuskim i obozie koalicjantów, a zwłaszcza osobistego przyjaciela z lat młodzieńczych, naczelnego wodza armii sprzymierzonych ks. Schwarzenberga. Bitwa po godz. 13.00 zaczęła wygasać. Największa batalia epoki napoleońskiej skończyła się klęską Wielkiej Armii cesarza Napoleona. Poległo, odniosło rany i dostało się do niewoli 55 tys. żołnierzy (w tym 9-10 tys. Polaków), utracono 250 dział. W niewoli sprzymierzonych znalazło się 2 dowódców korpusów. Spośród Polaków czterodniową bitwę przetrwało jedynie 5 tys. żołnierzy (w większości kawalerzystów i artylerzystów oraz piechoty Dąbrowskiego). Do niewoli dostało się kilkuset Polaków wraz z całym sztabem VIII Korpusu, 13 generałami (w większości rannymi) i ok. 30 wyższymi oficerami. Starty sprzymierzonych wyniosły łącznie ok. 70 tys. ludzi w tym 55 tys. zabitych i rannych. Bitwa ta oddała panowanie w Niemczech koalicjantom, a ustępująca, zdziesiątkowana armia francuska w niedługim czasie miała podjąć próbę obrony rodzimych ziem.