W końcu listopada 1830 r. w Warszawie wybuchło powstanie przeciw rosyjskiemu zaborcy. Choć nieprzygotowywane, szybko ogarnęło całe Królestwo Polskie, będące w unii personalnej z Rosją od kongresu wiedeńskiego w 1815 r. Początkowo Polacy w szeregu bitew skutecznie stawili opór liczniejszym i doświadczonym Rosjanom. Jednak po ponad półrocznych walkach wojska rosyjskie gen. feldmarsz. Iwana Paskiewicza, liczące 77 tys. żołnierzy, wspartych 390 działami, podeszły pod Warszawę, stolicę Królestwa Polskiego i rozpoczęły jej dwudniowy szturm. Dostępu do Warszawy broniły trzy linie fortyfikacji, składających się z szeregu redut i szańców. Obsadzał je garnizon (45 tys. ludzi) pod dowództwem gubernatora Warszawy i prezesa Rządu Narodowego gen. piech. Jana Krukowieckiego. Siłę polskich pozycji osłabiało ich niewykończenie, zbyt duże oddalenie od siebie poszczególnych redut, uniemożliwiające wzajemnie wspieranie się; odczuwano również duży brak nowoczesnego sprzętu artyleryjskiego. Skuteczność obrony dodatkowo podkopywał brak wiary w zwycięstwo w łonie polskiego sztabu. Główne uderzenie Paskiewicz wymierzył pierwszego dnia szturmu przeciw silnie umocnionym zachodnim przedmieściom. Pozostałe oddziały pozorowały ataki na inne dzielnice, odciągając dużą część polskich oddziałów od głównego celu. Atak na polskie pozycje rozpoczął się przed godz. 5.00 6 września. Szturm poprzedził zmasowany, dwugodzinny ostrzał artyleryjski na polskie umocnienia. Umilknięcie polskich dział, umieszczonych w tych szańcach, było sygnałem do ataku. Żołnierze 1. Pułku Strzelców Pieszych, broniący reduty nr 54, oszołomieni ciężkim ostrzałem artylerii, szybko ulegli przeważającym Rosjanom. Na rozkaz ppor. Juliana Ordona wysadzono prochownię i zniszczono redutę. Następnie nieprzyjaciel uderzył na szaniec nr 57, zdobywając go po zaciętym boju. Kolejnym punktem stała się kluczowa pozycja I linii umocnień – fort wolski. Jego obroną dowodził weteran wojen napoleońskich, generał-inwalida Józef Sowiński. Atak poprzedził silny ostrzał artyleryjski, który zniszczył polskie działa. Pomocy obrońcom starał się udzielić gen. Bem, który dokonał szarży artylerią konną. Celny ogień żołnierzy Bema zadał poważne straty nieprzyjacielowi, ale jego akcja jedynie opóźniła atak na Wolę. Brak granatów ręcznych i wielka, ponad czterokrotna przewaga liczebna nieprzyjaciela, spowodowały zepchnięcie Polaków w głąb fortu. W obronie szczególnie odznaczył się 8. Pułk Piechoty Liniowej na czele z Franciszkiem Biernackim, dwukrotnie odpierając atakujących Rosjan oraz dowódca fortu gen. Sowiński, który osobiście koordynował obronę północnej części fortu. Wkrótce Rosjanie w krwawym boju wyparli Polaków. Kolejna kolumna rosyjska, dowodzona przez gen. Fiodora Berga, przełamała polską obronę na północnej kurtynie. W obliczu przygniatającej przewagi rosyjskiej gen. Sowiński usłuchał wezwania do kapitulacji, ale zanim do niej doszło, przypadkowo wszczęte starcie przez Polaków broniących kościoła św. Wawrzyńca, doprowadziło do rozpalenia walki na nowo. Wtedy to zginął gen. Sowiński. Obrona kościoła św. Wawrzyńca stanowiła ostatni akord obrony Woli. Z fortu wolskiego uciekło jedynie 300-400 obrońców. Polacy podjęli nieudaną próbę odbicia fortu, ale dotkliwa porażka sprowokowała Rosjan do uderzenie na II linię umocnień Warszawy na Czystem. Ciężki ogień artylerii wałowej powstrzymał skutecznie Rosjan. Po ich odparciu rozgorzał pojedynek artyleryjski między dwiema armiami. Trwał on do ok. 16.00-17.00. Upadek Woli sprawił, że Krukowiecki wysłał gen. Prądzyńskiego do rosyjskiego dowództwa, by rozpocząć rokowania w sprawie kapitulacji Warszawy. Rankiem 7 września wznowiono z obu stron ogień artyleryjski, ale został on przerwany po podjęciu rokowań osobiście przez gen. Krukowieckiego. Negocjacje nie przyniosły skutku, gdyż ich wynik oprotestował Sejm. Posłowie nie zgodzili się na kapitulację Warszawy, a gen. Krukowieckiemu udzielili dymisji z funkcji prezesa rządu. Jednocześnie od ok. 13.00-13.30 rozpoczął się wzajemny pojedynek artyleryjski, w której Polacy zadali ciężkie straty atakującym. Wtedy gen. Toll (dowodzący Rosjanami w zastępstwie kontuzjowanego Paskiewicza) nakazał atak na rogatki jerozolimskie. Rosjanom stawił tu opór Pułk Grenadierów Gwardii, ale został zmuszony do odwrotu. Rosjanie uderzyli także na redutę nr 72, gdzie wywiązała się zacięta walka z żołnierzami 2. Pułku Piechoty Liniowej i z polskimi kawalerzystami z 1. Dywizji Jazdy. Rosjan wsparły Pułk Dragonów Gwardii i Pułk Huzarów Lejbgwardii. W krwawej walce jaka się wywiązała Polacy ponieśli ciężkie straty, a niewielkiemu oddziałowi rosyjskiemu udało się przejechać na tyły umocnień, gdzie wybili ich polscy strzelcy. Zamieszanie jakie wkradło się wśród Polaków umożliwiło Rosjanom zajęcie bez walki kolejnych umocnień. Polacy podjęli wkrótce daremną próbę odzyskania utraconych szańców. Rosjanie uderzyli ponownie, tym razem na ostatnią – I linię umocnień warszawskich. Kluczowym punktem była Karczma Żelazna. Sukcesy rosyjskie zmusiły Bema do wycofania artylerii poza I linię umocnień, w efekcie Rosjanie uderzyli na reduty nr 21, 22 i 23 broniące Czystego. Mimo oporu polskich piechurów nieprzyjaciel szybko je opanował i uderzył na I linię umocnień Warszawy. Tu jednak Rosjanie zostali powstrzymani przez zreorganizowane oddziały z II linii obrony i świeże posiłki. Walka trwała aż do ok. 22.00. Nieprzyjaciel na wąskim odcinku wdarł się na wały, ale polscy strzelcy ukryci w domach skutecznie go powstrzymali, choć grupkom Rosjan udało się przenikać w głąb miasta. Wśród przywódców powstania zapanował chaos, a w nocy z 7 na 8 września armia polska ewakuowała miasto. Rankiem następnego dnia Rosjanie wkroczyli do Warszawy. Upadek stolicy oznaczał rychły koniec powstania. Za zwycięstwo gen. feldmarsz. Paskiewicz otrzymał tytuł księcia warszawskiego. Szturm Warszawy i męstwo obu stron stały się częstym motywem literackim i malarskim w I poł. XIX w. Nieprzemijające męstwo polskich żołnierzy, a w szczególności ppor. Ordona i gen. Sowińskiego upamiętniły m.in. wiersze największych polskich poetów, Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego.