Mimo rozwoju broni maszynowej, artylerii, broni pancernej i lotnictwa w czasie drugiej wojny światowej nadal w większości armii dysponowała jednostkami kawaleryjskimi. Rozwój techniki jednak wykluczył w zasadzie możliwość wykorzystania ich w bezpośrednim ataku – szarży. Konie były wykorzystywane do szybkiego przemieszczania żołnierzy na pole walki, gdzie walczyli oni już jako jednostka spieszona. Do końca wojny zdarzały się jednak sytuacje w których atak kawalerii z użyciem broni białej na zaskoczonego przeciwnika odnosił sukces. Podczas walk o przełamanie Wału Pomorskiego pod Borujskiem kawalerzyści 1. Warszawskiej Samodzielnej Brygady Kawalerii przeprowadzili szarżę na pozycje niemieckie. Po powstrzymaniu przez Niemców ataku polskiej piechoty wspartej czołgami, dowódca 1. Armii Wojska Polskiego gen. Stanisław Popławski, powierzył zadanie przełamania niemieckich pozycji kawalerzystom z 2. i 3. Pułków Ułanów. Ułani, wsparci 2. baterią z 4. Dywizjonu Artylerii Konnej, przegalopowali wykorzystując sprzyjające warunki terenowe, minęli polskie czołgi i zaskoczyli Niemców. Po napotkaniu jaru Polacy spieszyli się i przy wsparciu czołgów, zaatakowali i zdobyli Borujsko. Dowódcą szarży był por. Zbigniew Starak. Uczestniczyło w niej ok. 220 żołnierzy; poległo siedmiu, a dziesięciu zostało rannych.