Bitwa pod Mątwami.

Starcie niedaleko Inowrocławia pomiędzy wojskami wiernymi Janowi Kazimierzowi, a skonfederowanymi chorągwiami koronnymi i szlachtą popierającą Jerzego Sebastiana Lubomirskiego było najkrwawszą bitwą w wojnie domowej, tzw. rokoszu Lubomirskiego z lat 1665-1666. Siły królewskie, liczące ok. 17-18 tys. żołnierzy, stanęły naprzeciwko rokoszanom w liczbie ok. 15-16 tys. 12 lipca obie armie znalazły się pod wioską Mątwy, oddzielone od siebie rzeczką. Leżała ona nad wąskim brodem, nad zabagnioną doliną Noteci, co miało znaczący wpływ na przebieg starcia. Początkowo doszło do starć pomiędzy podjazdami. 13 lipca o poranku, wykorzystując mgłę, wojska królewskie rozpoczęły przeprawę przez rzeczkę, odrzucając strzegący brodu oddział rokoszan. Nie dysponując wiarygodnymi informacjami o przeciwniku, dowódcy królewscy postanowili oszańcować bród, nie pozostawiając miejsca dla przeprawiającej się kawalerii. Co okazało się błędem, który zadecydował o wyniku bitwy. Ze względu na źle oszańcowane pozycje kawaleria, po przeprawie, stanęła przed pozycjami okopanych dragonów i piechoty, pozbawiając się w ten sposób wsparcia ogniowego. Na formujące się chorągwie królewskie uderzyli, przybywający na pole bitwy, rokoszanie. Atak okazał się skuteczny. Po krótkim starciu większość jazdy królewskiej uległa dezorganizacji i w popłochu wycofywała się w stronę brodu, wprowadzając zamęt w szyki dragonii. Ogień na nacierających rokoszan prowadziło tylko część regimentów stojących na lewym skrzydle. Stawiający opór dragoni zostali kompletnie rozbici. Monarcha, zdając sobie sprawę z ciężkiego położenia oddziałów po drugiej stronie rzeki, próbował wysłać pomoc. Zamiar ten został udaremniony przez uciekających żołnierzy, którzy zablokowali bród. Ostatecznie Jan II Kazimierz zdecydował się na odwrót. Oznaczało to pozostawienie własnemu losowi dragonii znajdującej się po drugiej stronie rzeki. Za cenę zaledwie 200 zabitych rokoszanie, rozbili armię królewską, której straty szacuje się na prawie 4 tys. zabitych weteranów z walk ze Szwedami i Rosjanami.Najkrwawsza bitwa w wojnie domowej tzw. rokoszu Lubomirskiego z lat 1665-1666. Starcie niedaleko Inowrocławia pomiędzy wojskami wiernymi Janowi Kazimierzowi, a skonfederowanymi chorągwiami koronnymi i szlachtą popierającą Jerzego Sebastiana Lubomirskiego. Siły królewskie, liczące około 17-18 tys. żołnierzy, stanęły naprzeciwko rokoszanom w liczbie około 15-16 tys. Wioska Mątwy leżała nad wąskim brodem, nad zabagnioną doliną Noteci, co miało znaczący wpływ na przebieg starcia. 12 lipca obie armie znalazły się na terenie przyszłej bitwy, oddzielone od siebie rzeczką. Doszło do starć pomiędzy podjazdami. 13 lipca o poranku, wykorzystując mgłę, wojska królewskie rozpoczęły przeprawę przez rzeczkę, odrzucając strzegący brodu oddział rokoszan. Nie mając żadnych konkretnych informacji na temat przeciwnika, dowódcy królewscy postanowili oszańcować bród. Popełnili jednak błąd nie pozostawiając miejsca dla przeprawiającej się kawalerii, która zmuszona została stanąć przed pozycjami dragonów. Przez ten manewr wojska królewskie same pozbawiły się wsparcia ognia piechoty. Na ustawiające się chorągwie królewskie uderzyli przybywający na pole bitwy rokoszanie. Atak okazał się na tyle skuteczny, że po krótkim starciu większość jazdy Sobieskiego oraz Paca i Sieniawskiego uległa dezorganizacji i w popłochu wycofywała się w stronę brodu, wprowadzając zamęt w szyki dragonii. Ogień na nacierających rokoszan prowadziły tylko regimenty stojące na lewym krańcu ugrupowania. Stawiający opór dragoni zostali rozbici. Monarcha, widząc katastrofalne położenie części wojska które już się przeprawiło, próbował wysłać pomoc. Jednak bród był zablokowany przez uciekających żołnierzy. Dlatego Jan Kazimierz zdecydował się na ogłoszenie odwrotu. Rozkaz ten pozostawił znaczne siły (większość dragonii) po drugiej stronie rzeki własnemu losowi. Rokoszanie ponieśli niewielkie straty sięgające wg niektórych zaledwie 200 zabitych, podczas gdy armia królewska straciła zawodowych żołnierzy, weteranów z walk ze Szwedami i Rosjanami. Przyjmuje się, że siły królewskie utraciły prawie 4 tys. zabitych. Znaczna cześć to dragonia, którą rokoszanie wybili niemal do ostatniego żołnierza. 

Skip to content