Litografia barwna „Stefan Czarniecki na wyspie Alsen” Juliusz Kossak

Barwna reprodukcja akwareli „Stefan Czarniecki na wyspie Alsen” Juliusza Kossaka wykonana przez zakład W. Seitza w Wandsbecku pod Hamburgiem w 1879 roku wchodząca w skład cyklu „Czterech bohaterów”.
Litografia przedstawia wydarzenie z wyprawy do Danii Stefana Czarnieckiego w latach 1658 – 1659. Na pierwszym planie Stefan Czarniecki za nim wyznaczone do przeprawy chorągwie z polskiego kontyngentu liczącego 4,5 tysiąca ludzi. Szerokość miejsca przeprawy wynosi około 450 – 500 metrów, głębokość około 10 metrów, ale miej więcej na środku cieśniny znajduje się płycizna osiągająca około 2 metrów. W wieku XVII mogło być to jeszcze płytsze miejsce co potwierdzałoby słowa Jana Chryzostoma Paska zapisane w jego pamiętniku, o koniach które złapały grunt. Cytując Paska : Mieliśmy jeszcze na przeszkodzie insułę Alsen , która że nam, w tyle zostawała, dlatego też nam na wielkiej była przeszkodzie: i czeladź nam na czatach, porywano, i zdobycz odbierano, bo tam praesidium było wielkie. Przeszło tedy koło niej wojsko brandoburskie i z armatą, i z piechotami, a po staremu uderzyć na nie nie chcieli czyli też nie śmieli, jak to powiadają: „Kruk krukowi oka nie wykole.” Wojewoda raz pojechał na rekognoscencyją w trzysta koni, quidem na przejazdkę; nic nie mówiąc kazał otrąbić, żeby nazajutrz gotowość była wszelka i wsiadać na koń. Jużeśmy tedy nie zapomnieli o lepszym porządku, bo się kazało i w sakwy czeladzi nabrać ad victum , i tak jechali. W pewnym miejscu odcieni lód siekierami, co było morze jeszcze z brzega nie puściło, lubo było nie bardzo zimno i pogody były piękne; toż z drugą stronę dragonija także uczynili; a stało się to w lot, że nie wiedzieli praesidiarii , ażeśmy już na drugim lądzie byli, bo sobie siedzieli w mieście i po wsiach. Było pływać jako na Pragę z Warszawy, ale w pośrodku tej odnogi było miejsce takie, gdzie koń zgruntował i mógł odpocząć, bo było takiego miejsca z pół stajania. Sam tedy, przeżegnawszy się, Wojewoda wprzód w wodę, pułki za nim, bo jeno trzy były, nie całe wojsko, kożdy za kołmierz zatchnąwszy pistolety, a ładownicę uwiązawszy u szyje. Skoro przypłynął na środek, stanął i kazał kożdej chorągwi odpocząć, a potem dalej. Konie już były do pływania próbowane; który źle pływał, to go między dwóch dobrych mieszano, nie dali mu tonąć. Dzień na to szczęście był cichy, ciepły i bez mrozu; już była trochę i rezolucyja poczęła następować, ale zaś potem zima tęgo ujęła. Żadna tedy chorągiew nie była jeszcze u lądu, kiedy Szwedzi przypadli. Strzelać tedy poczęli; chorągiew też, która wyszła Z wody, to zaraz na nieprzyjaciela skoczy.
Wówczas to polska kawaleria w grudniowy mroźny dzień rzuciła się w morze oddzielające wyspę od stałego lądu i pokonawszy je wpław rozbiła oczekujących ich na brzegu Szwedów. Za niesienie pomocy duńskiemu narodowi Stefan Czarniecki doczekał się uznania od króla duńskiego, Fryderyka III , który w liście z 24 grudnia 1658 roku wychwalał jego odwagę, waleczność i kawaleryjską fantazję. Z całą pewnością przeprawa nie odbyła się w pław, jakby chciał do tego nas przekonać Pasek. Należy w tym wypadku zawierzyć bardziej wstrzemięźliwemu w opisach Jakubowi Łosiowi, który także jako żołnierz służył w tej kampanii pod Czarnieckim. Przeprawa odbyła się 4 grudnia 1658 roku, temperatura powietrza jak i wody jest wówczas niska, człowiek może w niej przeżyć raptem kilkanaście minut zanim organizm nie wyziębi się. Nawet, jeżeli odległość między stałym lądem a wyspą osiągała do 400 metrów to i tak pogoda nie sprzyjała przeprawie w pław. Wobec tego najprawdopodobniej ludzie i cześć koni przeprawiono tratwami oraz łodziami, część koni ciągnięto za środkami przeprawowymi. Wobec tego, dlaczego Szwedzi dali się zaskoczyć? Odpowiedzią może być szybkie działanie i improwizacja, z których znany był Czarniecki.

Wymiary: 70 x 50 cm
Rok 1879
Autor Juliusz Kossak
Jarosław Godlewski

Skip to content