Nowa siedziba Muzeum Wojska Polskiego w Cytadeli Warszawskiej

W 1862 roku cesarz Napoleon II nakazał rozpoczęcie prac nad pierwszymi karabinami maszynowymi – kartaczownicami, zwanymi we Francji mitraliezami. Problemem tym zajęli się kapitan de Reffye i Schulz, którzy skonstruowali taką broń, być może wzorując się na wcześniejszych konstrukcjach belgijskich. We Francji, w arsenale w Meudon w latach 1867 – 1871 wyprodukowano 350 egzemplarzy mitraliez, z których każda była oznaczona nazwiskiem jednego z zasłużonych francuskich generałów np. przechowywana w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie nosi imię generała dywizji Luisa Pailhou (ok. 1786 – 1868), oficera napoleońskiego, zastępcy komendanta Ecole Polytechnique.
Obraz historii mitraliez francuskich zaciemnia to, że w czasie wojny francusko-pruskiej prywatne przedsiębiorstwa francuskie rozpoczęły produkcję licencyjną belgijskich kartaczownic systemu Montigny. Stąd w części literatury bronioznawczej czasami można znaleźć błędne informacje, że we Francji początkowo stosowano mitraliezy Montigny, które następnie udoskonalono według pomysłu de Reffye. W rzeczywistości oba wzory występowały równolegle.
Z posiadanych informacji o liczbie wyprodukowanych kartaczownic de Reffye (350) i danych o ilości posiadanych przez Francję kartaczownic w roku 1875 (380, w tym 286 systemu de Reffye, pozostałe wzorów Montigny i Gatlinga) można przyjąć, że Francja utraciła w wyniku wojny francusko-pruskiej maksimum 64 kartaczownice de Reffye.
W 1870 roku przy każdej dywizji piechoty Francuzi posiadali dwie baterie armatnie i jedną t. zw. „szybkostrzelną” złożoną z kartaczownic. Mitralizy systemu de Reffye miały 25 luf stalowych gwintowanych kalibru 13 mm, złączonych w jedną wiązkę pokrytą zewnątrz brązową obudową. W tylnej części umieszczona była komora zamkowa złożona z dwu bocznych i tylnej ścianki, przez którą przechodziła w zależności śruba zamkowa z korbowa rękojeścią. Wewnątrz niej znajdował się wspólny zamek, złożony z 25 zamków karabinowych z iglicami i spiralnymi sprężynami. Do przedniej płaszczyzny tego zamka dopasowana była płyta spustowa i specjalny blokowy magazyn na naboje. W systemie de Reffye podczas kręcenia korbą w prawo spusty się podnosiły, a jednocześnie naboje wsuwały się do odpowiednich otworów luf. Drugi ruch rękojeścią powodował wystrzał salwą. W ciągu minuty można było oddać 5 – 9 salw. Nabój miał tekturową łuską z mosiężnym dnem.
Mitralieza była posadowiona na łożu typu armatniego. Jej masa wynosiła 997 kg, przodka z amunicją 635 kg.
Umiejętnie użyte w boju mitraliezy mogły być skuteczne, świadczy o tym kilka przykładów z wojny francusko-pruskiej, gdzie w 1870 roku podczas bitwy pod Mars-la-Tour 38 brygada piechoty pruskiej, wspierana kawalerią, nie mogła zdobyć baterii mitraliez francuskich, a podczas ataków straciła połowę ludzi. W bitwie koło Mans w 1871 roku jedna brygada francuskiej piechoty dzięki ostrzałowi prowadzonemu z trzech kartaczownic wstrzymywała przez całą dobę ataki III korpusu pruskiego. Niestety, przeważnie używano ich nie jako broni piechoty ale jako rodzaju artylerii, np. do zwalczania dział nieprzyjacielskich, co było z góry skazane na niepowodzenie, gdyż artyleria pruska górowała nad nimi zasięgiem. W użyciu kartaczownic pojawiły się także następujące problemy: broń ta z trudem mogła się sama wstrzeliwać, gdyż bardzo trudno było zauważyć miejsce upadku kul, a jeżeli odległość nie była znana, nie dawała odpowiedniej skuteczności ognia. Kule wystrzelone z kartaczownic miały także mniejszy wpływ na morale przeciwnika, niż granaty i szrapnele. We francuskich mitraliezach brak też było urządzenia do rozsiewu pocisków, stąd też zdarzały się przypadki jednoczesnego trafienia 20 pociskami jednego żołnierza. Poważnym mankamentem w ogóle wszystkich kartaczownic była zbyt skomplikowana budowa, wymagająca starannego utrzymania i nieustannej pieczołowitości. Częste były także przypadki zaklinowania wystrzelonych łusek i trudności z ich ekstrakcją, co prowadziło do zatrzymania ognia w kluczowym momencie walki.
Witold Głębowicz

Skip to content