Karabin Mannlicher wz.1895

Karabin powstał w okresie tzw. „złotej epoki broni palnej”, kiedy to wiele państw uzbrajało swoje armie w coraz to nowe wzory, a proces ów był efektem niebywałego rozwoju rusznikarstwa. W 1880 roku Austro-Węgry zdecydowały się na zastąpienie Werndla, który na dobrą sprawę już w chwili pojawienia się w 1867 roku był bronią bez przyszłości, nowoczesnym karabinem wielostrzałowym. Specjalnie powołana w tym celu komisja działała wyjątkowo niemrawo i dopiero szok wywołany przyjęciem w Niemczech Mausrea 1871/84, wyposażonego w 8 nabojowy magazynek rurowy, spowodował gwałtowne przyspieszenie. Spośród kilku wzorów zaprezentowanych komisji uwagę zwróciła konstrukcja Ferdynanda Rittera Mannlichera, jak się miało okazać, jednego z najgenialniejszych rusznikarzy w dziejach, twórcy ponad 150 patentów w dziedzinie broni strzeleckiej! Karabin wyposażony był w magazynek pudełkowy umieszczony w punkcie ciężkości broni, co było rozwiązaniem o wiele doskonalszym niż magazynek rurowy, ponadto konstruktor zastosował blaszany ładownik w formie ramki dzięki, któremu w broni od razu umieszczano 5 nabojów, a nie wkładano je pojedynczo. Wielki zachwyt wzbudził też zamek, był to bowiem zamek tłokowy, dwutaktowy, a nie czterotaktowy, jak np. w Mauserach. Swą najdoskonalszą postać uzyskał w czwartym z kolei karabinie systemu Mannlichera, jaki c. i k. armia przyjęła oficjalnie na uzbrojenie. Składał się z dwóch zasadniczych części: trzonu zamkowego z rączką i tłoka zaporowego z ryglami; ten pierwszy wykonywał jedynie ruch liniowy, drugi natomiast posiadał spiralne bruzdy, które współpracowały z wystającymi polami wewnątrz trzonu. Odciągając do tyłu trzon zamkowy powodowało się automatyczny obrót tłoka i w efekcie odryglowanie broni oraz wyciągnięcie pustej łuski; ruch do przodu powodował wprowadzenie kolejnego naboju z magazynka i ponowne zaryglowanie. Mannlicher wz.95 strzelał nabojem 8mm, oczywiście z prochem bezdymnym. Do karabinu stosowano krótki nożowy bagnet, który w wersji podoficerskiej miał charakterystyczne zagięte ramię jelca i strzemiączko do temblaka. Rozpoczęcie produkcji karabinów systemu Mannlichera uczyniło z Osterreichische Waffenfabriks Gesellschaft (OEWG) w Steyr najpotężniejszy ośrodek zbrojeniowy, zaopatrujący w rozmaite wzory broni niemal połowę świata. W czasie I wojny dzienna produkcja sięgała ponoć 4000 sztuk! Mannlichera oceniano różnie; podkreślano przede wszystkim zbyt skomplikowany zamek, czy też lekkość broni wpływającą na kłopotliwy odrzut. W istocie zamek Mannlichera nie jest szczególnie skomplikowany, cechuje go duża niezawodność i żywotność, jednak w trudnych warunkach bojowych, kiedy do mechanizmów dostawał się brud, zdarzały się problemy z jego odciągnięciem. Znane są sytuacje, w których żołnierze chcąc odryglować zamek kopali w rączki zamkowe powodując ich ułamanie. Lekkość z kolei byłą raczej zaletą, zwłaszcza biorąc pod uwagę ciężar i ilość ekwipunku, jaki dźwigał żołnierz; wz.95 był ponadto bardzo poręczny. Z karabinem wz.95 wystąpili w pole w 1914 roku żołnierze habsburskiej monarchii oraz 1 kompania kadrowa. Żadna inna broń nie jest związana z epopeją legionową tak mocno, jak karabin Mannlicher. Prawdziwym świętem była zwłaszcza wymiana starych strzeleckich Werndli na nowe Mannlichery. Jak wspominał późniejszy marszałek Polski Michał Rola-Żymierski: „Cóż za radość była dla żołnierza, kiedy nareszcie spełniły się jego marzenia i dostał Manlicher z nowymi ładownicami”.

Michał Mackiewicz

Skip to content